niedziela, 26 października 2008

w katmandu piekna jak bog

ja bezn wyjazdu z indii dluzej rady nie dam.
Przezylam pieklo, czyli ponad 40godzinna podroz neplaskim autokarem z Delhi do Kathmandu ale jestem innym czlowiekiem.
Bylam, jedna z dwoch pasazertow z Europy, drugi byl Florian z Niemiec, dzieki ktoremu bylo to troche mniejsze pieklo.
Oboje nie mielismy pieniedzy, skonczyla nam sie woda, a pozdroz zamiast 24 godzin trwala juz ponad 30. srodek nocy. Wtem jedna para podaje nam cos dziwnego do reki. Ogladamy podejrzliwie. Oni pokazuja ze to do jedzenia, ze widac ze jestesmy glodni. My jestesmy dociekliwi. Wachamy, macamy. Szukam telefonu, by uzyc latarki.
To byl ogorek.


Rano nadal nie mam pieniedzy, a jestem\smy jak sie okazuje, dopiero w 1\3 trasy. Robie im zdjecia, gdy w przydroznym barze dzieci myja naczynia w kaluzach. Pozniej to oni mnie otaczaja , gdy byje zeby.
A jeszcze pozniej karmia mnie tradycyjnym indyjskim sniadaniem, na ktore nie mialam juz zadnej ripii. Podanym wlasnie na tych talarzach. Zjadlam tradycyjnie, reka, tylko prawa, choc bylo trudno.
Nie strulam sie jeszcze niczym, moze to bariera ochronna zyczliwosci miejscowych.

Zdjecia i uzupelnienie notek, jak bede w miejscu gdziem beda mieli czytnik kart i odrobine spokoju.

Jakie maja pieeeekne ubrania... i pyszne jedzenie.

3 komentarze:

esa pisze...

ogórek ogórek ogórek
zielony ma garniturek
i czapke i sandały
zielony zielony jest cały

pozdrowienia z Brożka... uważaj na siebie Auri!

Ela

agata pisze...
Ten komentarz został usunięty przez autora.
Kasia pisze...

zdjecia, zdjecia!
i badz dzielna :*